: Orange Flex
: 15 lutego 2022
Gniewomir Świechowski – programista od dekady, początkujący konsultant, a wcześniej internetowy dziennikarz związany z m in. o2 i Antyweb. Aktualnie współpracuje z amerykańskim Aterian i polskim startupem Flobo. 🚀
Przeczytaj wywiad z bohaterem kolejnego wywiadu #InspiracjaMiesiąca od Orange Flex dla Firm.
Gdy odkryłem, będąc jeszcze dzieciakiem, że ten niepotrzebnie skomplikowany edytor tekstu, który znalazłem na swoim Amstradzie 1521k, to kompilator Turbo Pascala. Droga do zawodowego zaangażowania w branżę była długa i kręta, ale właśnie ten moment zdecydował, że wiele lat później ze znudzonego media workera stałem się programistą. Nie była to świadoma decyzja, po prostu znajdowałem coraz więcej satysfakcji, rozwiązując problemy techniczne, a coraz mniej redakcyjne. Rozwój w IT był po prostu znacznie bardziej satysfakcjonujący, mierzalny i widoczny. Jako że był to proces, a nie nagła decyzja, trudno było mówić o specjalizacji – współpracowałem z firmami robiącymi internety, więc rozwiązywałem problemy robiących internety – niezależnie od tego, czy dotyczyły backendu, frontendu, devopsów czy np. narzędzi analitycznych. I tak nas – programistów – postrzegam jako zawód. Powyżej pewnego poziomu doświadczenia rozwiązujemy po prostu problemy rozwiązywalne kodem. Języki programowania, frameworki i inne narzędzia są tylko środkami do celu, do których nie należy się przywiązywać. Koniec końców, wszystkie bazują na konceptach sformułowanych jeszcze w latach siedemdziesiątych.
Zdecydowanie mniej różowo. Statystyki są bezlitosne – zdecydowana większość chętnych nie osiąga mitycznego poziomu „programisty 15k” (czy już może 20k?), bo to nie jest łatwy zarobek. Większość branż daje szansę na akumulację wiedzy i doświadczenia, które po kilku latach zapewnia psychiczny komfort i poczucie kompetencji. Zawodowe programowanie nie dość, że ma wysoką barierę wejścia, to wiecznie odsłania przed nami kolejne połacie naszej niewiedzy i wcześniejszych błędów. Jeśli nie fascynuje Cię programowanie, to trudne do przełknięcia doświadczenie. To nie oznacza, że nie ma w branży nudnej, powtarzalnej i bezpiecznej pracy, ale ta z reguły nie ma przewagi – w tym finansowej – nad innymi zawodami, gdzie inteligentny człowiek może wywalczyć sobie pozycję, szacunek i solidną pensję.
To zależy, bo widziałem różne modele zarządzania – od folwarku gdzie pan chodzi z batem, aż do firm budowanych na zaufaniu i poczuciu współwłasności rozwijanych projektów. Zmiany zmierzają raczej ku temu drugiemu modelowi, ale stare nawyki – tam gdzie IT dopiero wychodzi z piwnicy i jest rozpoznawane jako krytyczny element biznesu – umierają powoli. Jeszcze przez wiele lat – być może zawsze – będzie to rynek pracownika, który z reguły jest wysoce inteligentny, mobilny zawodowo, a faktyczne efekty jego pracy, które procentują lub kosztują przez lata, są trudno weryfikowalne dla laika, choć mają bardzo wymierne, długofalowe konsekwencje dla biznesu. W tej sytuacji może zadziałać jedynie relacja partnerska. Potrzebujemy dostać dobrze zdefiniowany problem do rozwiązania, a w zdrowych zespołach resztą zajmie się stara wojskowa zasada, że nie walczy się dla kraju, tylko kolegów/koleżanek z okopów. Nie znam doświadczonego programisty – a ci są najbardziej w cenie – na którym robi wrażenie apopleksja stereotypowego managera średniego szczebla, przejętego swoim ego bardziej niż merytoryką, gdy na mailu mamy kilka nowych propozycji miesięcznie.
Studentom, aby jak najszybciej zaczęli komercyjną pracę w firmie, która testy automatyczne, rozróżnienie domeny od zaplecza i Continiuous Integration/Delivery ma w swoim DNA. Teoretyczna baza bardzo pomoże, ale więcej wart jest czytelny dla zespołu algorytm o poprawności potwierdzonej testem, niż ultrazoptymalizowane dzieło savanta, które u samego autora wywoła permanentny wytrzeszcz oczu dwa tygodnie później. Za wyjątkiem kilku nisz, priorytetem jest, aby nasz kod opowiadał zrozumiałą i spójną historię, bo to inni ludzie będą próbować go zrozumieć, a maszyna tylko tępo go wykona. Tego na studiach chyba nie uczą. Z kolei zmieniającym branżę: zbuduj sobie stronę internetową od zera. Nie brak tanich kursów, artykułów, blogów, forów i grup, gdzie uzyskasz pomoc – jeśli jesteś w stanie przepracować frustrację, cieszyć się procesem i doprowadzić go do końca, to witamy w branży. Możesz myśleć o płatnym bootcampie lub kontynuować na własną rękę. Jeśli jednak nie znajdziesz przyjemności w procesie rozwiązywania problemów, zdobywania nowej wiedzy i walenia głową w mur… to potem nie jest wiele łatwiej. Ja studiów nie skończyłem. Czy to odpowiada na pytanie? :)
W tej kwestii moje obserwacje są głównie anegdotyczne i z perspektywy relatywnie doświadczonego programisty, więc nie chcę generalizować, ale jeśli miałbym coś doradzić, to: szczerość, konto na GitHubie i gotowość na zadania rekrutacyjne. Mam dobre doświadczenia z firmami zainteresowanymi moim tokiem myślenia i kompetencjami, które jestem w stanie zademonstrować kodem. Bierzcie jednak poprawkę na tendencję, która wciąż definiuje większość procesów rekrutacyjnych – najczęściej zatrudniamy ludzi podobnych do nas.
Ta branża na dobre i na złe jest przyszłością. Jest już teraz tak głęboko osadzona w naszym życiu na każdym wyobrażalnym poziomie i rozwija się w tak niesamowitym tempie, że w zasadzie możemy dyskutować tylko o tym, jak szybko będzie rosnąć. Współczesna nauka, energetyka, logistyka, biznes i rozrywka nie mogłyby funkcjonować w tej skali i na tym poziomie efektywności bez IT, a wciąż nie widać granicy możliwości. Patrzę więc na nią jak na maratończyka na początku biegu – zanim nawet zdążył się spocić.
Szybciej się przebranżowił. Szybciej przeszedł ze stadium „Wow! Działa!”, do stadium „Dlaczego to działa?”. Szybciej przeszedł ze stadium „O! Działa!” do stadium – „Nie działa, jeśli brak testu”. Szybciej docenił umiejętności miękkie, jako krytyczne narzędzie w naszej pracy. Lepiej kontrolował swoje ego na początku kariery i był bardziej świadomy swoich braków. Był znacznie bardziej wybredny w doborze klientów – bo nie warto marnować wysiłku na szarpanie się organizacją, dla której pracujesz. Był znacznie bardziej wybredny w doborze klientów – bo jeśli jesteś najsprytniejszą osobą w pomieszczeniu, to jesteś w złym miejscu. Mógłbym tak godzinami.
Firmowy MacBook, prywatny Dell XPS 13" i kilkuletni desktop – oba na Ubuntu. Dwa monitory Acera z pivotem. Jednak wszystko, czego naprawdę potrzebuję to relatywnie szybki i przenośny komputer z dużym touchpadem, dobrą klawiaturą, toną pamięci operacyjnej i dwa monitory – jeśli to tylko możliwe. 90% naszej pracy to czytanie kodu i dokumentacji, więc nie obsesjonuję nad klawiaturami, myszami czy innymi gadżetami, choć oczywiście uwielbiam wszystko, co robi BeepBoopBop i miga LEDami.
Bezskutecznie. :)
Poznawaj Inspiracje miesiąca, ludzi prowadzących małe-wielkie biznesy, z myślą o których powstała usługa Orange Flex dla Firm. Łączymy biznes z całym światem, skorzystaj z pierwszego miesiąca już za 1 zł z VAT!
Udostępnij:
Wybierz Plan Orange Flex bez zobowiązań
Przeczytaj o najnowszej ofercie Planów komórkowych w...
Dowiedz się więcej o zakupie telefonu na...
Jak założyć własną działalność i przejść na...